Obserwatorzy

poniedziałek, 21 listopada 2011

Outfit1

Pierwszy outfit z koszulą, którą Wam wczoraj prezentowałam.
 Zdjęcia nie są najlepsze, ale myślę, że coś uda Wam się zobaczyć. Uwielbiam kolor czarny i rzadko kiedy zdarza się, że nie mam na sobie jakieś czarnej rzeczy :) Dzisiaj do szkoły założyłam czarne spodnie, sweterek w tym samym kolorze oraz koszulę w kwiaty. Do tego miałam baleriny, których Wam nie pokaże, bo zostały w szkole. Na zdjęciach mam szpilki, które kupiłam na połowinki. I mój standardowy dodatek do ubrań-zegary jelly watch. Mam go od ponad roku i niestety nie da się go już wyczyścić, dlatego też ma kolor brudnego różu. Nie umiem bez niego normalnie funkcjonować, także zawsze go noszę. Jednak w przeciągu kilku dni powinien przyjść już do mnie nowy zegarek ;-)







W najbliższy weekend porobimy pewnie wiele nowych zdjęć, więc zapraszam Was już dzisiaj tutaj.
Jeżeli macie jakieś sugestie o czym mogłabym napisać, to piszcie.



Miłego tygodnia!

niedziela, 20 listopada 2011

Ubraniowe zakupy

No Kochani, tak jak obiecałam notka na temat moich ostatnich łupów.

Pierwsza rzecz to kosmetyk na który czyhałam i szukałam u nas w mieście, jednak nie znalazłam. Wczoraj korzystając z okazji odwiedziłam Rossmana i w końcu mam. CARMEX<3 Te które go używają wiedzą jaki jest cudowny. A dla tych dziewczyn, które jeszcze go nie mają-to powinien być Wasz must have. Ten balsam to ratunek dla popękanych, suchych i piekących ust. Jako że teraz zaczął się okres jesienny i na dworze robi się coraz zimniej, moje usta stały się suche i okropnie mnie piekły. Kupiłam pomadkę z nivea, która nie pomogła. Po wczorajszych 4 użyciach Carmexu moje usta są znacznie gładsza, nawilżone i nie pieką. Carmex można stosować tak często jak tylko chcemy, przed nałożeniem pomadki, co ułatwia jej rozprowadzanie, nie jest testowany na zwierzętach. W swoim składzie ma kamfore i mentol przez co czujemy fajny efekt mrowienia na ustach. Możecie go kupić w różnych odsłonach: w słoiczku, w tubce, sztyfcie oraz wersji kolorystycznej. Do tego są różne wersje smakowe: klasyczne, miętowe, truskawka, wiśnia, cytryna oraz wersja limitowana-wanilia. Ja zdecydowałam się na tubkę wiśniową, za którą dałam 8,99 w Rossmanie, a z tego co wiem to był/jest w Naturze w cenie promocyjnej po 7zł chyba. Naprawdę warto zakupić ten balsam. Ja osobiście planuje kupić sobie wersje w słoiczku do domu, do tego sztyft i na pewno przetestuje każdy :)



Jesień.. nie będę ukrywać, że nie lubię tej pory roku. Przez nią jestem już 3 raz chora:c Z racji, że tyle razy już chorowałam, postanowiłam wzbogacić moją skromną garderobę o swetry a rzeczy letnie wynieść na strych. W szafie mam teraz dużo miejsca i najpotrzebniejsze rzeczy.

Już jakiś czas temu kupiłam ten sweterek i mogliście go zobaczyć na zdjęciach z Asią :) Nie należy on do najcieplejszych, ale jest bardzo miły w dotyku i przede wszystkim kolorowy, bo takich rzeczy brakuje mi w szafie :) Chwyciłam go w oczekiwaniu na zwolnienie przebieralni i taki sposobem jest u mnie.



Koszulka, którą kupiłam ze względu na ciekawy motyw ptaków na niej i kołnierzyk. Mogę powiedzieć, że to jest coś w moim stylu. Sama w sobie koszulka jest koszulką a kołnierzyk dodaje jej innego uroku. Kupiona na przecenie za 25 zł :)



Spodnie może i same w sobie są ładne, ale..no właśnie. Wszystko się do nich czepia! Nie jest to nic przyjemnego, jakikolwiek najdrobniejszy paproszek i już na nich widać. Oczywiście są na mnie za duże, ale myślałam, że moje nogi się nie zmieszczą w mniejszy rozmiar i trochę żałuję, że wzięłam te większe. Ale kupowałam na szybko i nawet nie przymierzyłam ich do końca.


Do tego kupiłam zwykłe musztardowe spodnie o prostych nogawkach, ale zdjęcia niestety nie mam.

Co do wczorajszych zakupów:
Koszula w kwiaty, która od razy rzuciła mi się w oczy w sklepie na wieszaku. Planowałam kupić zwykłą niebieską, ale ta też jest okej. Do tego przeceniona na 41 zł. Zobaczymy, jak się będzie nosić.



Sweter z pandą<3 Jest uroczy dlatego musiałam go mieć. Niestety jest to kolejna szara rzecz w szafie, ale jest fajny, dłuższy i ciepły. I dałam za niego tylko 35 zł, co było dobrą okazją.


A to rzecz, z której cieszę się najbardziej. Uwielbiałam tą bajkę w dzieciństwie i mimo że się bałam jej momentami to była jedną z ulubionych. Bluza z chojrakiem<3 Jest ciepła mimo że rękaw jest 3/4




Ostatnia rzecz to duża torba do szkoły, bo moje dwie małe są już na wykończeniu. A ta pod względem wielkości jest idealna. Posiada w środku kieszonkę na telefon, oraz jedną za zamek. Jeszcze jedna znajduje się na zewnątrz, również na zamek. Można ją nosi w ręce czy też przewieszoną. 








Miłej niedzieli :)

sobota, 19 listopada 2011

#10.

Zrobię w następny weekend notkę o najnowszych rzeczach, które zakupiłam. Nie tylko ciuchowe, ale również pojawi się recenzja jednej rzeczy z działu kosmetycznego, którą pokochałam od pierwszego użycia. A ja się uda to może nawet jutro, więc czekajcie :)

Miłej soboty!

wtorek, 1 listopada 2011

Połowinki-zakupy

Miałam tu kiedyś wstawić jakieś ubrania, ale nie miałam czasu/nie chciało mi się zrobić zdjęć.
Dzisiaj postanowiłam tą notkę poświęcić moim ostatnim małym zakupom, a wszystkie te rzeczy były kupowane pod kontem połowinek, która są już w sobotę. Nie mam na nie totalnie ochoty, nie wiem co z moim partnerem, ale co tam ;-)

Jak dobrze wiecie, już od ponad roku kombinuje z kolorem moich włosów. Na samym początku farbowałam na jaśniutki blond, potem wróciłam do praktycznie mojego naturalnego koloru, a teraz postanowiłam znowu mieć jasne. Z racji, że moje włosy są w nie najlepszym stanie nie mogłam pozwolić na użycie normalnej farby i postanowiłam przetestować farbę
1. Casting Creme Gloss, odcień 1010 Jasny lodowy blond. Jestem zadowolona z efektu i z tego w jakiej kondycji są moje włosy. Farba pięknie pachnie, jest łatwa w aplikacji, włosy są miękkie w dotyku a kolor również okej. Włosy nie są żółte, a mają fajny chłodny odcień 



2. Lakier do paznokci Miss Selene (ok 2-3zł)

Zazwyczaj nie kupuje tanich lakierów, ponieważ mam słabe paznokcie a co za tym idzie? Jeszcze gorszy ich stan. Szukałam w drogerii jakiegoś "porządniejszego" ale niestety nie było takiego koloru jaki mnie interesował. Wzięłam ten i muszę powiedzieć, że po nałożeniu 2 warstw efekt jest dobry. 


3. Utrwalacz lakieru Bell (14zł)
Kupiony z zamiarem pomalowania paznokci jak na zdjęciu wyżej. Szału nie ma, ale ładnie nabłyszcza paznokcie i coś tam utrwala ten lakier. Kiedyś miałam tylko utrwalacz z tej firmy i byłam bardziej zadowolona.

4. Tusz do rzęs Maybelline (kupiony w promocji za 28zł chyba)
Nie, nie, nie. Jeszcze nigdy nie miałam tak okropnego tuszu. Zwykły żółty z tego jest fajny, ale ten to pomyłka. Na pewno nie pogrubia on rzęs, jest strasznie mokry, nie podkręca. Jedyny plus to że ładnie rozczesuje rzęsy, ale tylko wtedy kiedy masz minimalną ilość tuszu na szczoteczce. Nie wart swojej ceny.


5. Baza pod cienie (11zł)
Moim odwiecznym problemem był cień zbierający się w załamaniu powieki. I własnie został rozwiązany. Cień utrzymuje się przez wiele godzin na powiece, nie osypuje się, matuje powiekę, nie zbiera w załamaniu powieki i ma troszkę intensywniejszy kolor. Minusem jest nie wygodna aplikacja, bo ciężko wydobyć bazę z pojemniczka i nałożyć palcem na powiece, ponieważ trzeba dobrze ją rozetrzeć. Jednak jestem zadowolona.



6. Mgiełka chroniąca włosy przed wysoką temperaturą Marion (9zł)
 Nie używam za często suszarki, prostownice również sporadycznie, ale tak jak pisałam wcześniej to wszystko pod połowinki kupowane. Uwielbiam jej zapach, który utrzymuje się na włosach jeszcze przez kilka godzin. Nie obciąża włosów, nawet bym powiedziała, że ułatwia ich rozczesywanie, włosy są miękkie w dotyku i ładnie się błyszczą. Nie zauważyłam jednak jakiejś specjalnej ochrony, ale myślę, że warto wydać te 9 zł. 



7. Lakier do włosów Nivea(15zł)

Odkąd powstała ta linia nie miałam innego lakieru. Zazwyczaj używam tylko do grzywki, która nigdy się nie układa. Poprzednio miałam Diamond Gloss, a teraz ten. Polecam, bo ładny zapach, dobry efekt utrwalenia, włosy miękkie w dotyku :)


8. Do tego doszły jeszcze poduszki żelowe firmy Kiwi (takie różowe opakowanie), które kosztowały 15 zł i nie są warte swojej ceny. Pieniądze wydane na marne, bo nie zauważyłam żadnej różnicy przy chodzeniu w szpilkach z poduszkami czy bez. 



 9. Moja sukienka na połowinki jest dość dziwna i normalnie widać mi było pół biustonosza dlatego też potrzebowałam bardotki. W Triumphie nie było dokładnie czegoś takiego jak szukałam, ale jest już lepiej. Mniej więcej ten biustonosz prezentuje się tak.




I ostatnia rzecz którą chciałam Wam pokazać to moje buty na połowinki. Od razu mówię, że nie gustuje w takiego typu obuwiu. Po prostu nie lubię wszelkiego rodzaju eleganckich butów. Najchętniej do wszystkiego zakładałabym trampki lub adidasy, ale nie zawsze tak można. Buty zamawiałam przez internet z racji, że nie lubię kupować butów, ponieważ szukanie rozmiaru 41 i w miarę normalnych butów jest uciążliwe. Chciałam żeby był to kolor uniwersalny, wiec wybrałam czarne ale z racji, że sukienka jest zwykła postanowiłam znaleźć jakieś bardziej oryginalne buty. Nie ważne, że będę wyższa od osoby towarzyszącej, bo w nich mam 184 cm :) Firma-Pull and Bear



Kolejna notka pewnie pojawi się dopiero po połowinkach, wtedy to dopiero pokaże Wam sukienke itd.
Trzymajcie się.